Categories:

Dzisiaj pierwszy dzień jesieni, a to oznacza, że jesteśmy w okresie szczytu obfitości warzywno-owocowej. Na rynku i w sklepie łatwo kupić cukinie, kabaczki, dynie, aromatyczne selery czy soczystą marchew. Pojawia się obfitość odmian najlepszych polskich jabłek, są gruszki, śliwki. Łatwo kupić przepyszne  grzyby, a wiele odmian pomidorów jest teraz najlepszych w smaku. Do tego dochodzą „drugie  rzuty” sałaty, rzodkiewki czy fasolki szparagowej. Z tego rogu jesiennej obfitości trzeba koniecznie korzystać, póki wszystko świeże i tanie!

Żyjemy w czasach, kiedy automatyczne pralki załatwiają pranie, zmywarki zmywają za nas naczynia, a niektórzy kuszą się nawet na zakup robota do odkurzania. Te wszystkie udogodnienia powodują, że….coraz bardziej i bardziej  brak nam czasu. Taki paradoks, którego nie chcę teraz roztrząsać, a który – jestem tego pewien – dotyka zdecydowaną większość z nas. Dlatego dzisiejszy przepis jest próbą połączenia oszczędności czasu z dbałością o jakość i smak, z użyciem części wymienionych wyżej genialnych wynalazków natury. Zrobienie tej potrawy zajmie nam około godziny, jeśli robimy ją samotnie. Gdzie tu oszczędność czasu? Po prostu porcja jest na tyle duża, że wystarcza dla 3 osobowej rodziny co najmniej na dwa dni. Zauważcie też, że można przynajmniej spróbować zrobić potrawę we dwie lub nawet więcej osób, a wtedy czas przygotowania wydatnie się skróci. No i jest wówczas czas na pielęgnowanie relacji rodzinnych. Na zwykłe, a jakże potrzebne rozmowy, które często padają ofiarą deficytu czasu  jako jedne z pierwszych. Tyle tytułem wstępu, a teraz czas przygotować wieeeeelki garnek. W moim przypadku jest to 10 litrowa brytfanna, zajmująca połowę płyty kuchennej. Oto lista składników:

  • 2-3 cebule
  • 4-5 ziemniaków, średniej wielkości
  • 6-8 marchewek
  • 2 patisony
  • fasola szparagowa
  • 3 cukinie średniej wielkości
  • 1 kg pomidorów
  • opakowanie czerwonej soczewicy (ok 350g)
  • kilka łyżek oleju (oliwy)
  • łyżka stołowa świeżo zmielonego kuminu (płaska)
  • cząber (łyżeczka)
  • curry
  • kurkuma
  • opcjonalnie – 2 ząbki czosnku
  • opcjonalnie – szczypta soli

Danie jest bardzo proste, a proporcje podane orientacyjnie. Można zwiększyć ilość na przykład cukinii kosztem ziemniaków. Ostrożność radzę zachować tylko w przypadku przypraw, zwłaszcza kminu rzymskiego. Jest to genialna przyprawa, nadająca potrawie lekko orientalny posmak, ale nie należy z nią przesadzić. Wykonanie nikomu nie powinno nastręczyć trudności. Na początek drobno szatkujemy cebule i grubo kroimy obrane ziemniaki i marchew.  Kiedy mamy to już gotowe, rozgrzewamy w naczyniu olej, lekko szklimy cebulę i w chwilę później wsypujemy marchew i ziemniaki. Posypujemy cząbrem i kminem, dodajemy (ewentualnie) soli, mieszamy i wlewamy 3/4 szklanki wody. Warzywa będą się teraz dusić pod przykryciem, trzeba dbać, żeby się nie przypaliły. W tym czasie przygotowujemy resztę warzyw. Zaczynamy od krojenia patisonów, potem fasolki i cukinii. Wszystko kroimy na duże kawałki. Jeśli mamy warzywa z pewnego źródła, to warto pozostawić skórkę – tam jest z reguły sporo cennych składników. Kolejność nie jest przypadkowa. Warzywa są dobrane pod kątem czasu potrzebnego do zmięknięcia. I tak, po około 20 minutach duszenia, do ziemniaków i marchewki dosypujemy pokrojone patisony, kilka minut później fasolkę, a następnie kawałki cukinii. Nie trzeba niczego mieszać, ale trzeba za to dbać by nie brakło wody. Teraz czas na soczewicę. Po kilku eksperymentach z gotowaniem soczewicy osobno, przeszedłem na inny sposób. Po prostu płuczę obficie soczewicę na sicie, a następnie wsypuję ją na wierzch potrawy (czyli na cukinie). W garnku jest wystarczająco dużo gorącej pary, żeby soczewica się ugotowała, a zarazem nie rozpadała się, co wprawdzie nie szkodzi smakowi, ale psuje estetykę. Dodajemy curry i kurkumę (dopiero teraz, żeby uniknąć zgorzknienia potrawy) i kroimy sparzone i  obrane ze skórki pomidory. Dodajemy je wraz z rozgniecionym czosnkiem, trzymamy na ogniu dosłownie kilka minut i wyłączamy piec. Potrawa będzie sobie jeszcze dochodzić w cieple. Na tym etapie danie wygląda u mnie tak:

jeden_garnek

Kiedy potrawa trochę przestygnie, delikatnie mieszamy wszystkie składniki. Mój warzywny gar przygotowałem wczoraj wieczorem. Dzisiaj i jutro mamy do odgrzania pyszny i pożywny (soczewica!)  posiłek, dosłownie w pięć minut. Idealnie, jeśli wiemy, że nie ma czasu na dłuższe kucharzenie. Polecam 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *