Hej:)
Jeśli dzisiaj nie macie pomysłu na obiad, to po prostu skopiujcie mniej lub bardziej dokładnie moją propozycję, która wygląda tak:
Danie ma same zalety :):
1. nie ma przepisu (no dobra, trzeba ugotować parę rzeczy na parze/w wodzie)
2. kalorie się nie liczą – to znaczy one oczywiście tam są, ale są tak dobre, w tak doskonałej proporcji, że możesz się nie przejmować tylko:
3. jeść, jeść i jeść, do pełna, do syta
W swojej kompozycji wykorzystałem kalafior, młode ziemniaki, młodą fasolkę szparagową, młody bób, młodą marchewkę i świeżo wyłuskany groszek. Całość posypana świeżym, aromatycznym koperkiem i okraszona niewielką ilością prażonego słonecznika. Jedynie słonecznik pochodził ze sklepu, cała reszta to albo targ, albo produkcja własna (brzmi dumnie, smakuje wyśmienicie 🙂 ). Zakupy na targu to teraz dla mnie wyjątkowa przyjemności i ogromne pokusy (kupiłbym jeszcze to, i jeszcze to, i jeszcze to i jeszcze…, ale nie da się tyle zjeść). Młode smaczne polskie warzywa, kończące się już truskawki (niestety!) konkurują z dorodnymi malinami, borówkami. Pojawiły się już grzyby, a wszystko takie fajne, świeże i zdrowe. W dodatku moja wizyta na targu to dosłownie 10-15 minut i zakupy gotowe. Gorąco namawiam na zaprzyjaźnienie się z jakimś lokalnym producentem żywności, sprzedającym na targu. To co zjadamy ma naprawdę bardzo duży wpływ na nasze zdrowie!